15 grudnia 2020

OkruchySerca.pl z wizytą u podopiecznych Fundacji

Skomielna-Biała
Wąska oblodzona i stroma dróżka prowadzi na wzgórze nieopodal wsi. Szczęśliwie udaje nam się wjechać bez większych przygód. Przed domem czeka na nas już Pan Staszek – uśmiechnięty i wyraźnie zadowolony, że to właśnie do niego przyjeżdżają goście.
Oprowadza nas po swoim domu, gdzie za sprawą Fundacji udało się już poczynić sporo porządków: pokazuje meble w kuchni, wykładzinę, która pokrywa mocno zużytą podłogę, płyty paździerzowe uszczelniające strych.
„Hej!! Tu jest pokój, tu jest kuchnia, pokaże Wam jeszcze łazienkę! Hej!”.
To „Hej!” wypowiadane z przeuroczym góralskim zaśpiewem pokazuje nam, że Pan Staszek jest szczęśliwy, że w końcu ktokolwiek się nim zainteresował.
Przekazujemy podstawowe środki żywnościowe.
„Bardzo Wom dziękuję! I nie jestem dla was zaden Pan ino Stasek! Hej!”
Wychodzimy. Znowu czuję, że to ja miałem komuś pomóc, a to on mnie obdarował - Staszek nauczył mnie jak cieszyć się z najmniejszych rzeczy!
Do Staszka z pewnością trzeba jeszcze będzie wiele razy wrócić – skala potrzeb jest ogromna.
Śledźcie historię na stronie Fundacji i pomagajcie!
Żywiec
„Mamo, czy to były >>Święte Mikołaje<<?” – tak powiedziała Mała Elza, jak już wyszliśmy po przekazaniu paczek. Taką informację dostaliśmy od Pani Dominiki, gdy już wracaliśmy do Krakowa.
Pani Dominika to przemiła osoba, dzielnie radząca sobie z samotnym wychowaniem małej Elzy.
Gdy przyjechaliśmy, właśnie wróciła z pracy. Mała Elza chodzi do przedszkola, pomagają też Dziadkowie.
Pani Dominika częstuje nas kolacją i ciastem. Elza, z początku nieufna, zaczyna się „rozkręcać”. Rozmawiamy o ulubionych bajkach.
Elza zaczyna rozpakowywać paczki. „O takim bałwanku właśnie ostatnio myślałam” – mówi uśmiechnięta rozpakowując paczkę z pluszakiem. Bardzo cieszy się z ubranek, a zwłaszcza z sukienki z „Świnką Pepą”. Pani Dominika jest bardzo wdzięczna. Wie, że dzięki tej pomocy będzie choć trochę lżej. Ubranka i pomoc żywnościowa z pewnością pomogą w codziennych zmaganiach z rzeczywistością.
Małe mieszkanko, młoda matka i trzyletnia dziewczynka. A ile tam ciepła i wzajemnej miłości!
Kolejna lekcja – co w życiu jest najważniejsze…
Epilog…
20.45 Kraków. 270 kilometrów drogi, trochę zmęczenia i mnóstwo wrażeń.
Jak niewiele potrzeba, aby się cieszyć….
Jak niewiele potrzeba, aby być szczęśliwym…
Jak niewiele potrzeba, aby zmienić świat, choć na jeden dzień…
Dziś mogę powiedzieć, że tego wieczora świat jest ciut lepszy, niż zastaliśmy go rano.

Dzięki Wam! Jeszcze raz - bardzo, bardzo Wam dziękuję!